Dworce Środkowej Europy – słabo oświetlone w śniegu, pokryte monumentalnymi płaskorzeźbami ludzi pracy sprzed czterdziestu lat, budowane z kamienia koloru piasku, budynki – torty, budynki – maszyny do pisania. Dworce otoczone kordonami taksówek, w których kierowcy drzemią przy świetle, albo łączą się w grupy wypuszczające w niebo ciepłe powietrze, u których można wymienić dolary na lokalną walutę o każdej porze nocy. Dworce, w których zachrypnięte od papierosów urzędniczki wyczytują nazwy miejscowości - czarnych dziur, miejscowości – grajdołów, miejscowości – końców świata.
8 komentarzy:
Poczułam się jak na dworcu Kraków Główny kilka lat temu, w pierwszy dzień nowego wtedy roku...
tanich taksówek? na dworcu? hmmmm, nie przypominam sobie... ;)
jest to metoda nieuzasadnionych epitetów ;-)
Takie pytanko na boku, czy książki, których nie czytałaś przeczytać chcesz, czy też nieprzeczytaniem ich się szczycisz? ;)
są to przede wszystkim książki, które POWINNAM była przeczytać - najbardziej zielone z evergreenów i najbardziej kanoniczne z klasyków - a rubryka ta ma na celu samozawstydzenie i skazanie autora (mnie) na publiczne pośmiewisko i ostracyzm ze strony bardziej oczytanych ;-)
Biblia, epos o Gilgameszu, dzieła zebrane Lenina...
kiedyś całowałam się przy dłuuuugim regale z klasyką mar-leny ;-)
Olé!
Prześlij komentarz