11/30/2008

Dworce Środkowej Europy – słabo oświetlone w śniegu, pokryte monumentalnymi płaskorzeźbami ludzi pracy sprzed czterdziestu lat, budowane z kamienia koloru piasku, budynki – torty, budynki – maszyny do pisania. Dworce otoczone kordonami taksówek, w których kierowcy drzemią przy świetle, albo łączą się w grupy wypuszczające w niebo ciepłe powietrze, u których można wymienić dolary na lokalną walutę o każdej porze nocy. Dworce, w których zachrypnięte od papierosów urzędniczki wyczytują nazwy miejscowości - czarnych dziur, miejscowości – grajdołów, miejscowości – końców świata.

8 komentarzy:

basti pisze...

Poczułam się jak na dworcu Kraków Główny kilka lat temu, w pierwszy dzień nowego wtedy roku...

Anonimowy pisze...

tanich taksówek? na dworcu? hmmmm, nie przypominam sobie... ;)

meluzine pisze...

jest to metoda nieuzasadnionych epitetów ;-)

basti pisze...

Takie pytanko na boku, czy książki, których nie czytałaś przeczytać chcesz, czy też nieprzeczytaniem ich się szczycisz? ;)

meluzine pisze...

są to przede wszystkim książki, które POWINNAM była przeczytać - najbardziej zielone z evergreenów i najbardziej kanoniczne z klasyków - a rubryka ta ma na celu samozawstydzenie i skazanie autora (mnie) na publiczne pośmiewisko i ostracyzm ze strony bardziej oczytanych ;-)

basti pisze...

Biblia, epos o Gilgameszu, dzieła zebrane Lenina...

meluzine pisze...

kiedyś całowałam się przy dłuuuugim regale z klasyką mar-leny ;-)

basti pisze...

Olé!