1/31/2009

[sorry, za przydługi cytat, ale ten wiersz mnie intryguje od dawna! ciekawe co o nim powiecie...]


A. Sosnowski

Grimoire


Wczoraj elektronicznie namierzyłem rybę.
Wzięła mnie. Po prostu wziąłem i skoczyłem
w szmaragdową toń naszego zbiornika
jak stałem, nokia piszczała nieprzytomnie,

woda pękała na moich oczach pod ciśnieniem
tysiąca nasłonecznionych akwariów,
i było lato, ekstra, a może wręcz ultra

light, mam na myśli światło, i wkrótce
słońce krwawiło w górze jak peleryna supermana
i sączyło się za mną jeszcze jakiś czas
żyłkami ostatnich promieni,

więc zdążyłem pomyśleć: żegnaj, kołowrotku,
ja tam w dole już widzę suwerenną błystkę
boskiej imprezy i słychać głos oceanów
a strumienie małych rybek dalej mienią się

w oczach, jak te pończochy hologramki,
które tak efektownie lśnią na głowach rozbójników
wskazując drogę do ich kryjówek nawet

w nocy, bo diamentowe smugi w powietrzu
utrzymują się przez dziewiętnaście godzin,
więc nasze miasto ma wygląd fosforyzującej krzyżówki
bezustannie rozwiązywanej przez policję,

żegnaj. I pomyślałem na głos -

och.

(Ostatni pęcherzyk powietrza wystrzelił jak korek.)

I zreflektowałem się: nie mam ze sobą listu.
Satelitarnie zostanę wzięty za butelkę,
a ja nie mam listu, nawet trzech pierwszych liter
nazwiska, nawet inicjałów, które po angielsku
stanowią monogram poezji.
Nie mogę też zrobić rekina,
bo mam zęby jak szara ruina
kilku niedopałków w popielniczce,
ani delfina, bo nie umiem pływać,
ani łabądka, ani nawet pieska
bezdrożnego, więc z czym do kamery,
i
gdzie jest moja jedyna głębinowa ryba,
jej lucyferyna, jej bioluminescencja,
i skąd w takim razie to dziwne zatrzęsienie
światła na głębi i w moich śpiewających płucach,
i między wierszami. Właśnie.
Skąd tyle światła?
Głębinowa elektrownia? Wembley na dnie?
Podwodne wydanie Pegaza?

I wtedy znikąd wyłania się ten srebrny facet
z lirą i mówi: Excuse me, sir. My name is Bond,
James Bond. Może górę zainteresuje mapa
tutejszego dna, którą mam na ukończeniu,
a myślę, że moglibyście zrobić mi legendę.
(A dreszcz szedł - taki miał w sobie głos ogromny...
Choć blady był i jakby nieprzytomny...), więc
- Dnia? - zapytałem. - Mapa tutejszego dnia? -
gdyż niełatwo o dobrą artykulację pod wodą.
A on na to: - Zapraszam na skromny posterunek
Wernyhory. We trzech zaczniemy gruntowne obrady
na temat wszystkich jasnych głębi, co nas gubią.
Trzy możliwości widzę w trójcy zwięzłych pytań:
Sama legenda czy też sama mapa?
Może możliwość samej tylko mapy?
Może też sama niemożliwość dna?

little nick

zdania takie jak "Nigdy więcej się nie spotkali" lub "Działo się to ostatniego lata" mają moc natychmiastowego wyciskania moich łez.
Wiosną, moi Panowie, wiosną to ja lubię chodzić na czarno-białe filmy do Łódzkiego Domu Kultury, gdzie panie w beretach uczęszczają na wieczorne lekcje francuskiego, a samotni panowie na zajęcia kółka literackiego (zdaje się, że przewodzi mu pan Henryk z tupecikiem na głowie). Przed ŁDK-iem stoi masywny pomnik Dziadka Piłsudskiego, przed którym defilują znudzeni gimnazjaliści.

road movie

Mzimu, początkujący driver, analizuje wszystkie filmy pod kątem problemów drogowych jakie napotykają ich bohaterowie... (najwięcej wykroczeń popełnia James Bond)
Podróżowałam do obcych krajów tylko po to, żeby w nich zasypiać.

Y tu mama tambien:

Mój Teodor jest większy od twojego Rasputina.
Był podobno nieodpowiedzialnym awanturnikiem. Matka nigdy o nim nie mówiła. Dziewczynka nie wiedziała jak się poznali ani jak się rozstali. Wiedziała, że pił mocną kawę i słuchał radia „Wolna Europa”. Był bumelantem, nie pracował. Krnąbrnych rozmówców straszył kodeksem karnym.

1/30/2009

Ma twarz dziecka okraszoną lubieżnym pieprzykiem.
dziadostwo!
zamienię się głowami z kotem.

1/29/2009

Ka. ufarbowała mi włosy (caffe latte), poczytałam panią Miłobędzką i pana Tabako (o aparatczykach i heretykach języka).

PS. Praca ujemnie wpływa na potencję.
ilość wypitych kaw: 6
jaka ja jestem dziecinna - oglądam się za wszystkimi - karłami, garbusami, celebrytami, kobietami z wąsem...

1/28/2009

niewidzialne miasta 2

Miasto przytulne jak podwórko. Wszędzie eskortuje Cię zgraja parszywych dachowców. Miasto wyposażone w jedno z największych cmentarzysk w Europie, położone na zielonych wzgórzach, po którym ludzie wędrują z drugim śniadaniem w torbie jak po parku rozrywek. W samym centrum urzędowe budynki w cesarsko-królewskim stylu i ulice w pełnym słońcu, które nadają się raczej do defilowania niż spaceru.

niewidzialne miasta 1

Miasto dżdżyste, błękitne. Biegają po nim lolitki w podkolanówkach, z wielkimi oczami. Miasto-akwarium.
Ilość wypitych kaw: 5.
u mnie w biurze wszyscy śpiewają coś pod nosem...

1/27/2009

nowy wiersz Szymborskiej - boże, jaka chała!
(a w swoich recenzjach Dziennik okazał się dużo bardziej wymagający od Polityki)

1/26/2009

Lodzia Mu znów w tiwiksie. Idę się relaksować.

(tweedowy agent wybrał się podrasowaną motorówką do źródeł Amazonki na plantację trującej orchidei, żeby w końcu znaleźć się na orbicie ziemskiej w kosmicznym mieście stworzonym przez szaleńca. W między czasie romansował z profesoressą nauk ścisłych, która była tajnym agentem, ale tak ją omotał, że odpuściła swe mordercze zamiary)
bo ja mam, proszę państwa, w tym świetle brzydką cerę.

1/25/2009

Jutro idę do nowej pracy, o której nie będę mogła napisać na blogu, bo dziwnym zbiegiem okoliczności dowiedzą się o tym moi przełożeni i za krytykę, pomówienia i obelgi wyrzucą mnie dyscyplinarnie z korporacji.

abecadło 6

Goitom nie miał rąk. Wybuch miny urwał mu je, kiedy był mały. Przywykł do tego. Zwykle radził sobie bardzo dobrze, sam prowadził auto i zapalał papierosa, ale podryw bez rąk nigdy mu nie wychodził. Kiedy szedł do klubu na Testaccio zawsze zakładał więc protezy - dwie ciemne plastikowe ręce przyczepione do rękawów flanelowej koszuli. Za pomocą małego przycisku można było nawet otwierać i zaciskać palce, ale trwało to nienaturalnie długo i czasami mechanizm się zacinał.
Mzimu zaczyna przypominać warzywo ;-)
Hannah napisała do Houellebecqa!

Pojechaliśmy do Lourdes. Żyd, Hindus i ja. Spacerowaliśmy po ulicy z dewocjonaliami. Oglądaliśmy święte źródło i przepuszczaliśmy wózki inwalidzkie w kolejkach. Całe popołudnie byliśmy nienagannie dobrzy.

Hannah skończyła czytać trylogię o Troi:

"Same waleczne zgony były".
Mzimu powiedział, że te zdjęcia są creepy :)

1/24/2009

1/23/2009

Panowie z dzielnicy

Pan Musil, pan Foucault, pan Wittgenstein, pan Beckett i pan Orwell mieszkają w tym samym domu. Pan Warhol, pan Duchamp i pan Corbusier mieszkają w kamienicy wąskiej i wysokiej jak latarnia morska. Pan Calvino mieszka w samym centrum na ostatnim piętrze, a pan Proust i pan Borges mieszkają na przeciwległych krańcach dzielnicy, toteż nigdy się nie odwiedzają.

1/22/2009

protokół z posiedzenia komisji (wypichcony wraz z Ka.)

Moi drodzy,
poziom konkursu na limeryk sięgnął prawdziwych wyżyn. Ilość zgloszeń przerosła najśmielsze oczekiwania organizatorów. Wszyscy uczestnicy stanęli na wysokości zadania, więc wybór najlepszego był niezwykle trudny. Każdemu należą się słowa uznania – Zenzie za swobodę w posługiwaniu sie deklinacją, Joannie, specjalizującej się w limeryku ekspresowym (rekord: 45 sek) za największą podaż materiału (aż 2 sztuki), Basti za wrażliwość multikulturową, Nameste za zręczne przemycenie morału, Disetiemistce za bezpardonowość, a Ka. za iście karkołomne rymy i wyczucie rytmu.

Po żmudnym zliczaniu głosów przewodniczaca komisji z nieskrywanym wzruszeniem obwieszcza, co nastepuje:

Konkurs na limeryk wygrali ex aequo:

Nameste za limeryk tylko dla dorosłych i Zenza za limeryk miłosny!

Zwycięzców proszę o przesłanie mi swoich e-maili (mój email po prawej), tak abym mogła wysłać (skromne) nagrody :)

Przewodnicząca Latającej Komisji,
Melusine
"Zbrodnia, występek, wykroczenie. Mikrokosmos kryminału" - to konfa organizowana przez Hannah i jej siostry oraz braci z kilku kół naukowych UŁ. Zamierzam przygotować referat o tyranobójstwie jako légitime défense :-)
Śniło mi się, że ktoś przysłał mi smsa o treści: "ONI SĄ".

1/21/2009

wybierz zwycięzcę!

1. limeryk miłosny:

Pewien blady bikiniarz z Sanoka
i literatka z Białego Stoka,
żyli tak jakby wspólnie- w amoku.
I chociaż nie znali się wcale,
to w dwójkę żyło się doskonale.


2. limeryk sadystyczny:

Pewien blady bikiniarz z Sanoka
zaprosił do domu smoka
a że bywał okrutny czasem
to gdy wybil herbatkę z maku
przerobil smoka na kiełbasę


3. limeryk konsumpcjonistyczny:

Pewien blady bikiniarz z Sanoka
miał ochotę na warzywa z woka
a że zimą to wypadło
to zjadł tylko gęsie sadło
zapijając litrem Stocka


4. limeryk etniczny:

Pewien blady bikiniarz z Sanoka
miał opinię wielkiego tłumoka
bo nie wiedział półgłówek
jak powiedzieć „ołówek”
w narzeczu indiańskim Hontas Poca.

5. limeryk tylko dla dorosłych:

Pewien blady bikiniarz z Sanoka
Plaż unikał, by nie wyjść na zboka
Ale że często grzał
Swój organ wewnątrz ciał
Czerwonego miał jak u smoka.


6. limeryk wulgarny:

Pewien blady bikiniarz z Sanoka
wiedział gdzie jest jebana zatoka,
w której ruchała się żaba,
co była córką sąsiada.
Poszedł do niej i rzekł: żeś zła kwoka!


7. limeryk penitencjarny:

Pewien blady bikiniarz z Sanoka
zbudował tratwę nad rzeką Oka.
Zaprosił na nią kolegów gromadę,
na spływie pod wpływem miał miejsce wypadek,
dziś paczki dostaje do celi 102.



ZASADY GŁOSOWANIA: Oddaj głos na swojego faworyta umieszczając w treści posta numer ulubionego limeryka. Uczestnicy konkursu nie mogą głosować na siebie ;-)

Ciagle zapominam zabrać do babci aparat. Muszę w końcu sfotografować te kotki z porcelany, ptaszka w klatce na baterie, złote janiołki na ścianie i girlandy na żyrandolu, papieża na makatce (naszego, nie tego Niemca) i setki innych skarbów.

exercice de style

Mieszkaliśmy na ostatnim piętrze.
Winda była tak ciasna, że mieściła się w niej tylko jedna osoba.
W dodatku na baczność i bez głowy.
Na parterze była kawiarnia.
W kawiarni pracował kelner, który przypominał mi kogoś innego.
Powiedziałam mu o tym.
Uśmiechnął się uśmiechem kogoś innego.
Mogłabym napisać jeszcze wiele, na przykład o kotach Didi.

(czyj to styl? :)

konkurs na limeryk (z nagrodą)

Pewien blady bikiniarz z Sanoka...
?
?
?
?

(Ciekawostka: Jak pisze Leopold Tyrmand w Dzienniku 1954 "bikiniarz" pochodził od krawatów, na których wyobrażony był wybuch bomby atomowej na atolu Bikini w 1946 roku)

Uwaga! Konkurs zamykamy dzisiaj o północy ;-)
Wymyśliłam nagrodę, ale nie mam konkursu.

jeszcze o A.S.

Powinniście go zobaczyć, jak w tym wrocławskim mieszkaniu kiepskiego artysty Karola P. (z wielkim poniemieckim piecem, z wyżyn którego czytano wiersze na wieczorkach autorskich), wszyscy orbitowali ku niemu, niepisanemu mentorowi z salonowymi manierami i głosem introwertycznego prezentera niekończących się nocnych audycji.
[...] I popadamy w lekką melancholię (czy to naprawdę niezwykłe, że nie umiem sobie wyobrazić miłości bez kompletnych zniszczeń? [...]

A.S., Wiersz dla J.S.
Ja: (otwieram zakupione dziś "Dożynki" pana Sosnowskiego)
Mzimu: No, pora na dzienną porcję egzaltacji.

1/20/2009

przecież nie ma się czego bać. zakładam, że praca w korporacji przypomina granie na djembe w wielkim zespole opalonych bębniarzy z Felą Kutim na czele.
"Rodzice wystawili dziecko za drzwi i powiedzieli: Idź sobie, już nas nie interesujesz.
Dziecko rozebrało się do naga i stało się dorosłym.
Potem założyło fabrykę drzwi.
Za każdym razem, kiedy widziało jakieś dziecko, wystawiało je za drzwi i mówiło: Idź sobie, już mnie nie interesujesz".

Aglaja Veteranyi, Uprzątnięte morze, wynajęte skarpety i pani Masło, Czarne, Wołowiec, 2005, str. 97.

(historyjka spodoba się na pewno Ka.)
W panu Andrzeju Sosnowskim cenię m.in. to, że nie pisze wierszy o wódce i papierosach.
czytałam dziś w "ML" Od pieśni do skowytu naszego lokalnego intelektualisty Jerzego Jarniewicza. Zbiorek bardzo elegancki, ciekawy, tylko irytowało mnie lekko używanie bez nawiasu pewnego toposu krytyki literackiej, który polega na nazywaniu każdego omawianego twórcy pisarzem "konsekwentnie osobnym", nieprzynależnym, niekwalifikowalnym.
Królowa śmietniska. W sukni z plastikowych toreb i nieaktualnych gazet. Z papierowym kapeluszem na głowie. Razem z jej słodkim, mdłym, przybrudzonym zapachem wdychacie wszystkie jej pijackie szarże, upadłe reduty, kulawe podjazdy.
gołębie na tafli lodu.
ja chyba oszalałam - kupiłam dziś sobie wszystko, na co miałam ochotę.

1/19/2009

chyba zakupię szachy.
chamsin wiosenny, suchy, gorący płd. wiatr piaszczysty, wiejący w Egipcie z pustyni.

Hieronim Bosch, Leczenie głupoty

Niedługo rozpoczynam swoje nowe korporacyjne życie ;-)

z cyklu "zaniechane foty"

Chodziłam po mieście z aparatem (żaden ze mnie fotograf). Było chmurno, ulice były wyludnione (niedziela), domy jakby niezamieszkałe, wszystkie okna były zamknięte. Na pustym placu obwieszonym lampionami spotkałam dziwną grupę przebierańców. Kilkuletnia dziewczynka w stroju czarodziejki, w różowej sukieneczce z szyfonu, trzymała złotą różdżkę. Chłopiec w podobnym wieku przebrany za owada machał skrzydełkami. Dorośli w hippisowskich strojach kupowali im lemoniadę w podrzędnym sklepiku. Potem wszyscy wsiedli gwarnie do kolorowego busika i odjechali.

1/18/2009

bez gazu nie ma jazzu
Czytam "Piotrusia" - mikropowieść Leo Lipskiego. Bardzo mi się podoba. Upalna Jaffa, arabsko-żydowskie bazary ciasne jak włoskie uliczki, swary emigrantów z Polski, "Coraz mniej jest rzeczy wartych spisania. Jestem zmęczony i chcę się zamknąć".

noc z bibliofilką (on-line)

Basti wysyła mi zdjęcia swojej biblioteki. Do późnej nocy poleca mi książki i różne osobliwości (np. skecze humorystów z Quebecu).

1/17/2009

Hannah przysyła mi na poprawę humoru operetki Offenbacha. A jak tam świntuszą! :)

abecadło 5

Samson - stary, na wpół sparaliżowany Etiopczyk, pracował niegdyś jako dyplomata. Opowiadał, że był nawet z misją w komunistycznej Polsce - spotkał się z Jaruzelskim, żeby podziękować mu za stypendia dla etiopskich studentów. Był cichym intelektualistą, który w upalne popołudnia, kiedy inni udawali się na sjestę, pisał historię Włoch zatytułowaną „Półwysep nonsensu”. Nad łóżkiem powiesił sobie fotografie byłej żony, efektownej jak gwiazda filmowa, ubranej w kolorowe, kwieciste sukienki.

W radiu dziś same ekstrawaganckie aranżacje Niemena.
kariera i upadek Melusine.

1/15/2009

Mam sąsiadkę, która wygląda jak z Tima Burtona, szczególnie przez wizjer. Wyfiokowana, nachalna, gadatliwa pięćdziesięciolatka, której jedynym zajęciem jest najwyraźniej prowadzenie korespondencji z administracją.

1/14/2009

kiedy chcę coś zmienić w swoim życiu, zwykle kończy się na zmianie dzwonka w telefonie

bankruci i lichwiarki

kto wpadnie na kryzysową imprezę dla właścicieli pustych kont bankowych?

Hannah:

"Troja upadnie, czuję to"

Dojczland

[...] Potem kupiliśmy warzywa w tureckim supermarkecie, w którym sprzedawali największe oliwki jakie widziałam w życiu. Ściemniło się. Weszliśmy do skupionej w sobie kamienicy. Denise mieszkała z Markusem i Laurą. Markus był studentem politechniki i nie wychylał nosa ze swojego pokoju (podobno konstruował tam radioodbiorniki), a Laura była wojowniczą lesbijką, która od niedawna pracowała w kulturze. Na kolację zrobiliśmy raclette, a potem cały wieczór oglądaliśmy niemiecką telewizję (nie znamy niemieckiego). Rano Laura odwiozła nas na Hauptbahnohof.

1/13/2009

Kiedy byłam mała pisałam ukradkiem opowiadania erotyczne. Każde z nich czytałam na głos tylko jeden raz, a potem darłam je na drobne kawałeczki.
Byłam dziś znów w "Małej Literze". Zamówiłam cappucino i czytałam tych samych autorów, co zwykle (zajrzałam też do Shalev, ale mnie szybko znudziła). Po księgarni krzątała się Zuza, którą pamiętam jeszcze z pierwszej siedziby w suterenie na Sienkiewicza, w której było wilgotno i duszno jak w kościele. Zuza miała piracką fryzurkę i opowiadała klientce o tej właśnie książce (jestem podsłuchujem :)

1/12/2009

Lodża Mu w starym Bondzie:

"O panna Watson! Nie poznałem pani w ubraniu!"
ciekawe co dziś Mzimu powie przez sen?...
Przypomniało mi się jak poszliśmy na "Czterysta batów" Truffaut. Seans zaczynał się punktualnie o 12:00 w kinie "Utopia". W finałowej scenie nieletni Jean-Pierre Leaud spojrzał nam prosto w oczy (przekraczając granicę diegesis) i hop weszliśmy łagodnie w słoneczne miasto. Od tego czasu uwiebiam chodzić do kina przed południem.

konkurs pod tytułem

"Czekanie na Mzimu przypomina..."
Chciałabym być spadkobierczynią jakiejś zajebistej biblioteki!
Dbam o to, żeby blog ten był jak różowa wata cukrowa, obwarzanek cmentarny, plastikowy kogucik, krasnal w ogrodzie, gliniany aniołek z zezem, spóźniający się zegar z delfinkiem, debiut małomiasteczkowego grafomana sponsorowany przez bibliotekę gminną. I dlatego niektóre wpisy z miejsca usuwam.

"Przeleć moje miasto"

W kwietniu odbędzie się w Cytrynie przegląd filmów Chantal Akerman, który organizuje Hannah i niejaki Zając!!! Mam nadzieję, że przybędziecie licznie! :)
Na urodziny dostaliśmy dużo azjatyckich filmów sensacyjnych, które oglądamy w niedziele po 22. Perwersyjność fabuł mogłaby mnie nawet pociągać, ale motywacje i postępowanie bohaterów pozostają dla mnie niezmiennie niezrozumiałe. Ciągle muszę pytać coraz bardziej zirytowanego Mzimu o co właściwie chodzi... :)

1/11/2009

słuchamy na dobranoc Kruder & Dorfmeister, żeby mieć ciekawsze sny.
Są całe okresy w moim życiu, wcale nie tak odległe, których zupełnie już nie pamiętam; tak jakby w ogóle ich nie było, nie ma po nich pamiątek, wspomnień ani resentymentów.
Suri opowiadał jak w porze lunchu lubił zapuszczać się na przedmieścia St. Denis, gdzie w upalnej ciszy słychać było zewsząd jęki kochających sie par.
Mzimu mówi, że według białych suprematystów dowcipy o blondynkach są produkowane po to, aby skompromitować rasę aryjską...
"Szaleństwo ogarnęło cały świat", stwierdził wizjonersko chłopak mojej mamy podczas niedzielnego obiadu (jedliśmy właśnie pączki domowej roboty).

1/10/2009

dawne zdarzenia - kompromitujące jak mezalianse
Trankil' le Chat

Będziemy dziś z Hannah tłumaczyć krótkie metraże brukselskiego ensamblu, który spontanicznie realizuje amatorskie makabreski w stylu gore. Hannah odnalazła w nich wybitne walory edukacyjne (multikulturalizm, problemy arabskich imigrantów, eskalacja przemocy) i zamierza je pokazywać swoim studentom :)

1/08/2009

Dziś w "Małej Literze" natrafiłam na tomik starego znajomego. Tytuł nadęty, więc nawet nie pamiętam. Jak ja mogłam romansować ze złym poetą ze Śląska? ;-)
Nostalgiczna jak Muminek.
Kto zna Pana Kłapa? :)
Mogłabym sie w Tobie zakochać za to jedno zdanie.
Ileż historyjek o cwaniakach i rajfurkach z prlu! Całe muzeum historyjek!
Jedziemy przez zaśnieżone miasto i słuchamy gorącej Lhasy.

1/07/2009

Dzieci ze szkoły specjalnej wołają do Ka na korytarzu "Hej laleczko!"
O szczęśliwe czasy, kiedy byłam nieformalnym członkiem popołudniowej grupy dyskusyjnej Continuum! O Serge! O Pierre! O Vincent! O Norbert! Mawialiście "nas już tu nie będzie, a Continuum pozostanie"!

*
Serge, zwany przeze mnie dekabrystą, zawsze żegnał się z nami słowami: "Odchodzę. Francja mnie wzywa!".
Pierre, starszy, krępy i zasępiony biolog, zajmował się życiem społecznym mrówek, ale nigdy nie chciał mówić o tym przy obiedzie.
Vincent był chorobliwe zazdrosny o swoją dziewczynę i nigdy jej do nas nie przyprowadzał.
A Norbert, jedyny z którym mam nadal kontakt, na każde moje "ca va?" od trzech lat odpowiada "czuję się średnio".

*
Ot kampusowy folklor...

1/06/2009

Hannah wróciła z Brukseli natchniona i zaczytana w Cioranie. Zaczęła pisac esej De l'imperfection d'exister. Mówię jej, że jest wymarzoną bohaterką literacką, ale jej to nie pociesza.

Z okazji 3 króli przypomniały mi się moje pacholęce doświadczenia religijne – pierwsza katechetka - posępna i postawna siostra Faustyna, która, gdyby nie częstochowska szrama na policzku, wyglądałaby zupełnie jak czarownica z Hogwartu, obrazki w technikolorach, na których wszyscy święci mieli upalone miny („A nie ma ksiądz dinozaura?”), modlitwy do recytowania przed zabawą i po zabawie oraz neoklasycystyczny (szpetny) kościół pod wezwaniem Matki Boskiej Zwycięskiej postawiony na okoliczność cudu nad Wisłą, do którego maszerowało się z babcią na godzinę 12:00 pełnym skruchy, niepokoju i obietnic poprawy po całym tygodniu nieskrępowanego uprawiania cuchnących z daleka grzeszków.

1/05/2009

Dzień Leniwych Fum

Nie robimy po stokroć nic. Leżymy pod pledami jak w krankhausie w jednym ze snobistycznych szwajcarskich kurortów. Gawędzimy. Za oknem dmie wiatr. Po likierze o smaku tiramisu wszystko wydaje mi się nieopisanie komiczne.
Byłam w kinie z Ka i Em, który stwierdził, że filmy o loserach w opresji działają na niego odprężająco (preferuje te o upadku III Rzeszy).

1/04/2009

Przez nadmierne oglądanie filmów o dzielnych i romantycznych lotnikach nabrałam ochoty, żeby ktoś mnie zabrał na randkę samolotem! :)
Po blogach dwudziestokilkulatków krąży widmo Foera. Czy ktoś czytał i poleca?

1/03/2009

Jesteśmy dziś tacy markotni.

1/02/2009

Śni mi się, że potrafię śpiewać, tańczyć, pisać i biec bez zmęczenia. Idę spać.
Zuza opowiadała o Javierze i o tym jak łowią razem ośmiornice, jedzą kalmary i godzinami grają w szachy. Opowiadała też o Hiszpanach uzależnionych od swoich matek popijając przy tym sok grejpfrutowy, który podobno obniża cholesterol.

posłuchajcie piosenki o tym jak podstarzały mizogin poznał pewną cizię

Melody Nelson czyli 'co jakiś czas wracam do tej czarującej kanalii Gainsbourga'.

1/01/2009

Udało się, Mzimu wyglądał prawie jak szwarccharakter.
sylwester był tendencyjny.