1/31/2010

Zawsze lubiłam obrazy totalne, zawierające w sobie wszystko. Dlatego tak bardzo podobały mi się w dzieciństwie tryptyki z sądami ostatecznymi albo obrazki z puzzli Unicefu, które przedstawiały cały świat. 

Trzeba być absolutnie nowoczesnym?

Na złość chyba zostanę konserwatystką.

panna nie lubię

Nie lubię jeździć na rowerze i nie lubię rowerowego sekciarstwa.
Minęło.

1/30/2010

Upajam się tym wieczorem. Czuję się idiotycznie szczęśliwa. Mogłabym dać obszerny wywiad w Gali  w stylu "dojrzałam, zmieniłam się, jestem wreszcie spełnioną kobietą" (ze zdjęciami w powiewnych pastelowych sukniach, z nienachalnym makijażem i stumilowym spojrzeniem).

1/29/2010

Wychodząc padał śnieg.
Jak za długo siedzę na necie, to mi się wydaje, że wszyscy są jedną i tą samą osobą.
Bo gdyby miało się okazać...
Nie cierpię siedzieć na widowni.
Dziś na przebudzenie słucham The Mamas & The Papas.
Przecież ja pamiętam nawet, że państwo Skrętni wygrali Czar Par z 1993 roku (choć zdaje się kibicowałam państwu Baranowskim) i pamiętam te "renomowane" nagrody od "wyłącznych dystrybutorów"!
Kto chce do mnie przyjść w gości?
Lubię towarzystwo ludzi za którymi nie nadążam intelektualnie.
A może jakiś romans pielgrzymkowy?

1/28/2010

Robert i Richard Burtonowie 2





Robert i Richard Burtonowie 1

Kupiłam sobie wczoraj wreszcie "Saturna i melancholię"* i z tej okazji mi się przypomniało, jak na pewnej konferencji pewien prelegent uparcie mylił Roberta Burtona, autora "The Anatomy of Melancholy" (1621) z Richardem Burtonem, kochasiem Liz Taylor.

*"Nie jest to z pewnością lektura lekka, to dzieło na wskroś naukowe, poznaję to po liczbie przypisów [...]" - pisze rezolutnie Varga ;-)
Po kilku dniach hurraoptymizmu, dziś jednak zwątpienie.

1/26/2010

Słucham owadziego jazzu na przebudzenie.
Wyrosłam na niedojdę. Nie umiem gotować, mylą mi się nazwy ulic we własnym mieście, boję się urzędów, formularzy i składania podpisów, a jeszcze bardziej banków, kredytów i dużych ilości pieniędzy, potrzebuję kogoś, kto zajmie się formalną stroną mojego życia.
Penetracja pustki.
Nostalgia to snobizm.

1/25/2010

Johnny Depp też nie lubi wychodzić z domu.

1/24/2010

Im bardziej siedzę w domu i wstrzymuję bieg wydarzeń, tym bardziej czuję się nieśmiertelna.
Jestem wielbicielką nadmiaru.
Kontempluje siebie.
Obskurną i rozległą halę pofabryczną wypełniały podniszczone rampy i sfatygowane kanapy porozstawiane w archipelagi. Tańczyliśmy jak opętani. 

1/22/2010

Manipulanci!
"Spotkali się przypadkiem, flirtowali na ulicy, trochę w kawiarni".

1/21/2010

wieści z półki 3

Oddaję się czasochłonnemu zajęciu jakim jest układanie książek według pewnych afiliacji i idiosynkrazji. Tyrmand i Konwicki obok siebie nierozłączni jak kiedyś w kawiarni "Czytelnika" (Lolo być może wyemigruje kiedyś na "amerykańską" półkę), Enrique Vila-Matas z młodym "shandy" Borgesem , kalamburzysta Vian koniecznie obok patafizyka Jarry'ego, Quignard na pewno spodobałby się Aglai, wszyscy szwajcarscy pomyleńcy razem, dwa Houellebecqi stoją w samym kącie.
"Wiele osób przysiadało się do tego stolika, przy którym zabronione było streszczanie filmów i opowiadanie snów".

wieści z półki 2

A na honorowym miejscu stoi oczywiście "Meluzyna czyli pani z śląskiego wiatru", którą ofiarowali mi na urodziny Basti i jej ukochany.

1/19/2010

wieści z półki 1

Pozycja pt. "101 pozycji miłosnych" stanęła na półce obok pisma świętego (z żadnej z tych książek nie korzystamy).
A właśnie, że chcę być popaprana! 
;

1/17/2010

Mzimu zabrał głos:

"Paplanie zakochanych przypomina nietrzymanie moczu".

gdzie jesteś?

Wpadłeś pod pędzącą ciężarówkę na rogatkach miasta? Jakaś
mniejszość narodowa porwała Cię, aby zamanifestować swoją
determinację? Policja osadziła Cię w więzieniu za Twoją kryminalną
przeszłość? Popełniłeś dyskretne samobójstwo słuchając "Gloomy
Sunday"? Zostałeś polskim Henry Hillem i sypnąłeś starych kumpli,
dostałeś nową tożsamość i żyjesz jako hodowca kóz gdzieś na
wschodnich rubieżach Polski? Z powodów politycznych wyemigrowałeś na
Grenlandię, jesz focze mięso i powozisz zaprzęgiem?

1/16/2010

Mam osobliwe pragnienia.
Cierpię na przypływ kreatywności.
Mamy grzech. Jak przyszedł ksiądz po kolędzie, to udawaliśmy, że nas nie ma.

1/15/2010

Twórczość Anny Wyklej.
Teoryjki.
Planuję samotną wyprawę do kina na przedpołudniowy seans i jestem podekscytowana jak pensjonarka przed pierwszą wyprawą na potańcówkę do męskiego liceum!
"Kobieta rzygająca bilonem" - proszę postawić mi taki pomnik!
Było świetnie!  Mzimu parodiował teściową, mierzyliśmy sobie ciśnienie, smażyliśmy placki i jedliśmy do rozpuku, podkradałam fajne książki z przeciążonych do granic możliwości półek ("Opowieści na czas przeprowadzki"), śmialiśmy się beztrosko i donośnie, a Antoś tymczasem siedział sobie w brzuchu i nic nie mówił ("najważniejsze, że będzie Wodnik").
kasia  14:51:57
nigdy mnie tak wlasny dowcip nie bawil jak ostatnio ;
"Wysadzony z siodła". Tak się dziś czuję. Jak z Sygietyńskiego.

1/14/2010

kapitalne!

1991

- Mogłem Cię mieć. Wtedy po studniówce. Dlaczego nie chciałaś?

- Bo słuchałeś Doorsów. Czego teraz słuchasz?

- Modern Talking.

"Był nieskutecznym uwodzicielem".

1/13/2010

Od niewinnego "Je vais te laisser" chce mi się rzewnie płakać. Zawsze odbieram to dosłownie.
Norbert dzwoni z końca świata 5 lat po naszym ostatnim spotkaniu, żeby opowiedzieć mi, że śpiewa w dwóch chórach i uczy się gry na kościelnych organach (40 EUR za lekcję).

1/12/2010

U mnie czy u ciebie?

nasza rodzina

2 + laptop
Niby nie mam nic do Przewodniczącego Kacprzaka, ale jak tu traktować poważnie kogoś, kto wyznaje, że jego jedynym umiłowanym dziełem literackim jest "Mały książę"?...

"Jakie przekonania, taka postawa. Jaka postawa, taki los".

1/11/2010

Nocne oglądanie telewizji jest sexy.
Notorycznie gadam przez sen. Co za życie! Nawet w nocy muszę czuwać nad tym, żeby się nie skompromitować!
Czy jestem "szaloną domatorką"? ;)
Oczywiście nikt się nie zdziwi, jeśli napiszę, że uwielbiam monidła. Rozmyte, podkolorowane, wyretuszowane, dokładnie takie jakie wisiały w domach mojej rodziny pod Łodzią, domach opijów i furiatów oraz ich otyłych, kłótliwych żon jako euforyczno-makabryczna dokumentacja ich przebrzmiałego, jednodniowego szczęścia.

W kalendarium życia i twórczości pewnej poetki szczegółowe daty przeprowadzek. Z Radziwiłłowskiej na Krupniczą z Krupniczej na Chmielną. Przeprowadzek widocznie równie ważnych jak doktoraty honoris causa i państwowe nagrody literackie. I my już lada dzień przeniesiemy się do mieszkania-szuflady z widokiem na dzielnicowy dom kultury i z zakładem fryzjerskim dla psów "Fafik" na parterze, mieszkania, w którym poczuję się przez chwilę jak ktoś zupełnie inny!

1/10/2010

Natalia małpa rozsądek peel

(Basti, merci)

Neil Tennant! mrauk! :)
"Piszemy, żeby nas bardziej kochano" (ze starego podróżnego kajetu, cytat bez autora).

1/09/2010

Przemierzyliśmy wczoraj szlak hańby z Piotrkowskiej do Bagdadu popijając z gwinta po bramach. Mętne wspomnienie kilku twarzy i krótkich bełkotliwych rozmów. Takie to moje imitacje przygód.
4) Z „Koloru purpury” nie pamiętam nic, najmniejszej sceny, wątku, postaci. Musiałam widzieć go przypadowo, przez nieopatrzność matki, na tyle wcześnie, że nie wiedziałam jeszcze zupełnie kim jest Steven Spielberg ani Whoopi Goldberg. Ten film był dla mnie końcem błogiego „niewysłowienia” i „wiecznej teraźniejszości”, rodzajem katalizatora. Zaraz po jego obejrzeniu zaczęłam bowiem prowadzić pierwszy w życiu pamiętnik poświęcony tylko i wyłącznie opisywaniu w najdrobniejszych szczegółach fabuły tego filmu.
5) Pierwszym obejrzanym przeze mnie filmem, który poruszał jakieś podejrzane, brudne i mdlące sprawy płciowe było „Ciało i dusza”. Nie chodzi o arcydzieło z Humphreyem Bogartem, ale o tanią produkcję o perypetiach ujmującego choć cynicznego ciemnoskórego boksera wagi lekkiej, który zakochuje się w pięknej dziennikarce, ale nie może się powstrzymać od bzykania innych na boku. Newralgiczne sceny (szybki numerek w toalecie, wyuzdany wielokąt w hotelu, wreszcie seks z miłości przy dźwiękach saksofonu) oglądałam pod nieobecność dorosłych w ogromnym osłupieniu. Film pochodził z domowej wypożyczalni kaset video, którą starsze małżeństwo z drugiego piętra prowadziło w początkowych latach transformacji. Pan Gruszka, hydraulik i złota rączka, skrywał za parawanem w ciasnym korytarzu dziesiątki przegrywanych kaset VHS przywiezionych głównie z Niemiec, opisanych koślawym pismem jego żony. („Maurycy Gomulicki zbudował w baszcie spływającą krwią instalację z kultowych kaset wideo z lat 90. zatytułowaną "VHS Hell").

"Zrozumiałem, że filmy, które najbardziej wpływają na człowieka, jako dziecko, jako nastolatka, to te, których się NIE wybiera".

"Niedługo zacznę również kręcić niskobudżetowy projekt pt. "Velódromo" - o facecie, który nocami jeździ na rowerze".

1/07/2010

Od dawna nie potrafię już czytać książek do końca. Kiedy odkrywam algorytm, według którego są napisane, nagle przestają mnie interesować. Choć było kilka wyjątków.
Żądam więcej akcji.
Nieruchome podróże.
O! Albo rola pewnego motywu muzycznego w moim życiu. Powracającego jak domokrążca pod różnymi postaciami. Jak będę bardziej rześka, to może opiszę :)

1/06/2010

"Filmy mojego życia" Alberto Fugueta to naprawdę świetna książka!

*Przecież miałam taki sam pomysł kiedyś! Czuję się jak spiritus movens tej powieści ;-)

"Film wydał mi się zły, ale mimo to zachwycił mnie".

"Dużo dobrych filmów i złych wspomnień".

Pasjonują mnie okoliczności. 

1)„Dźwięki muzyki” koiły moje dzięcięce poczucie osamotnienia. Wyświetlałam ten film ze zdartego VHSu codziennie, wyobrażając sobie, że jestem ósmym blondwłosym dzieckiem kapitana von Trappa i żyję wśród atrap górskich łańcuchów.
2)Film „Happy Together” oglądałam samotnie w kiczowatym salonie mojej matki z kolejną nieszczęśliwą miłością na koncie. Pewnym pocieszeniem był dla mnie epilog tej historii, scena w której wymęczony fatalnym afektem Chiu Wai odjeżdża w nieznane metrem z nieznacznym uśmiechem na ustach, pogodny i pogodzony.
3)„400 coups” widziałam z pewnym krytykiem filmowym z Madrytu, który oglądał ten film kolejny raz i głośno antycypował każdą scenę. Przed seansem i po seansie natomiast streszczał mi całe swoje łobuzerskie i niefortunne życie.

Szkoda, że nie widziałam żadnego filmu w drive-inie!

"Czasami można przywiązać się do jakiegoś filmu zanim się go obejrzy".

Za górami, za lasami

jechał pociąg z wariatami.

A w ostatnim wagoniku

jechał Hitler na nocniku,

zbierał szmaty na armaty 

i ogryzki na pociski.

(Kupiłam mzimowej siostrzenicy bękarcie wyliczanki i mam teraz ubaw setny!)

ratować tonącego - stawisz czoła trudnej sytuacji
ma voleremo in cielo in carne ed ossa
non torneremo piu'.

1/05/2010

wieszcz

kuba 22:42:38
będziesz do końca zycia gotować nieposolone objady mzimu zosaniesz ptactwem domowym
Zajmuję sie bezczynnością. 
Pamiętam o krótkich nocach lipca.
Lubię wszystko z kategorii "męskie przyjemnostki, o których się nie mówi "bo chłopaki by się śmiali" ".
Jestem spragniona.
Ludzie wokół mówią tyle fantastycznych zdań, że nie nadążam notować!
Ja też marzę o takiej książce!
Co do „Gulaszu z turula” to Varga potrafi tak profesjonalnie ornamentować jakiś pierwszy z brzegu stereotyp, że banał już z niego nie prześwituje. 
Piazza Cavour z kilkoma zwichrowanymi palmami, zamkniętymi na kłódkę budkami bukinistów, masywnym pałacem sprawiedliwości, pozbawiony lodziarzy, sprzedawców podrabianych torebek, tarasów niedzisiejszych kawiarni, z daleka cuchnie wyjątkowym nieszczęściem.
W tym roku również nie kupię sobie kalendarza. Nigdy ich nie używałam. Wszystkie spiski i przewroty planuję w głowie.
Zawsze wierzę mitomanom.

1/03/2010

Sporządzamy z Kubą ranking muzyki postkoitalnej. Ja na przykład przepadam wtedy za niektórymi kawałkami The Clash, szczególnie za "Spanish Bombs", utworem czystym, ideowym i mobilizującym.
Piliśmy bez ukrytych intencji, jak również bez wielkich nadziei, że wydarzy się dzięki temu coś, o czym będzie można kiedyś opowiadać.
Podróże komunikacją miejską są prawdziwą okazją do zadumy i refleksji nad tym, co nadejdzie i nad tym, „co już poszło w chuj”.
Pobawmy się w policjantów i złodziei!

1/01/2010

"Myśl, McClane, myśl" czyli bohaterowie kina akcji nader czesto mówią sami do siebie.