1/08/2009

Dziś w "Małej Literze" natrafiłam na tomik starego znajomego. Tytuł nadęty, więc nawet nie pamiętam. Jak ja mogłam romansować ze złym poetą ze Śląska? ;-)

14 komentarzy:

basti pisze...

Z kim, z kim? Też znam poetę ze Śląska (ale z nim nie romansowałam to się chyba nie liczy... ;-)

meluzine pisze...

każdy zna jakiegos poete ze Śląska ;-)

basti pisze...

W sumie... A czy każdy zna jakiegoś dramaturga z Łodzi? ;-)

meluzine pisze...

ja znam nawet dwóch! ;-)
ktoś zna prozaika z Pomorza? :)

J. pisze...

ja znam prozaika z pomorza!! HA!! osobiście;P

Zenza pisze...

Moja znajoma (z pod Warszawy) twierdzi, że romans to stykanie się nabłonkami. Kiedy to mówi w jej głosie słychać pogardę, więc myślę sobie, że romans to nic wielkiego.

meluzine pisze...

ale romanse są najczęściej urwaną, rozmytą narracją i drażnią brakiem zakończenia.

Zenza pisze...

Moja znajoma (z pod Warszawy) twierdzi, że romans to stykanie się nabłonkami. Kiedy to mówi w jej głosie słychać pogardę, więc myślę sobie, że romans to nic wielkiego...

...ale romanse są najczęściej urwaną, rozmytą narracją i wabią brakiem zakończenia.

ps. to się nazywa lingwistyka kognitywna ;)

Zalesk pisze...

Tak brak zakończenia jest najgorszą formą niestrawionego stykania się nabłonkami - coś jakby staje w gardle.

meluzine pisze...

Zenza, nie kapuję...

Zenza pisze...

ciebie drażnią braki zakończenia, mnie wabią. mówimy o romansach inaczej ponieważ "język jest ściśle powiązany z umysłowymi procesami dotyczącymi postrzegania świata".

Zalesk pisze...

już rozumiem ;-) pzdr serdeczne! :)

Zalesk pisze...

Ale to melusine już rozumie, tylko, że zrozumiała to przed moim komputerem ;)

Zenza pisze...

już rozumiem ;-) pzdr serdeczne! :)