Ogród był chaotycznie porośnęty kwiatami o nieznanych mi nazwach. Chodziłam wąskimi, kocimi alejkami i zjadałam cierpki agrest, fioletowe borówki i brzoskwinie twarde jak bilardowe kule. W altance pod winoroślą komentowani byli najnowsi absztyfikanci dziewcząt i rodzinne interesy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz