To były ostatnie godziny w tym mieście. Nie wiedziałam czy kiedykolwiek tu wrócę. Poszliśmy do parku nad rzekę. Nie pamiętam o czym rozmawialiśmy. Urządziliśmy pożegnalną kolację u Norberta, który zastygł w fotelu jak zawsze. Arthur opowiadał o smutnym "Dziedzictwie Estery" Maraiego, który dopiero zaczynał byc modny. Bawiliśmy się drewnianą pacynką. Suri gotował. Przez cały wieczór czuliśmy się tak jakbyśmy mieli przed sobą jeszcze wiele czasu. Po wyjściu Suri i Arthura, Norbert pokazywał mi zdjęcia z młodości, ze swoich podróży, piękne zdjęcia autysty, pełne pustki i jasności. Rozłożył mi materac na balkonie, żebym mogła przed snem popatrzeć na niebo. Nazajutrz rano wyjechałam.
(Zobaczymy się za miesiąc)
1 komentarz:
wolę "Żar"
ale najbardziej "Magię"
Prześlij komentarz