11/03/2009
To mieszkanie było dokładnie takie jak lubię. Pełne skrzypnięć, kurzu, nieporządku, śladów obecności. Zamykałam się w nim na całe godziny. Słuchałam płyt właścicieli, oglądałam ich filmy, przymierzałam ich ubrania. Książki, całe regały książek, nie były obiektem obsesyjnego kultu, raczej niewymuszonej, sporadycznej przyjemności kogoś, kto lubi żyć hic et nunc. Robiłam sobie nieprzyzwoite zdjęcia, które rozsyłałam chwilowym wielbicielom, wyglądałam przez przybrudzone okna, obserwowałam powolny rozkład owoców na paterze. Koty obchodziły mnie fatalistycznym krokiem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz