2/19/2010

confiteor

Nie byłam depeszówą. Nie byłam doorsówą. Nie byłam nirvanistką. Nie byłam wyznawczynią Kultu. Nie tańczyłam zapamiętale do The Prodigy. Nie kochałam sie w Jordanie (ani w Jonathanie). Nie płakałam, kiedy Kelly Family śpiewało  coś o aniele. Nie miałam nawet mtv. Nic nie zryło mi bani w latach 90-tych. Być może byłam nikim, ale lubię myśleć, że było to klerkowskie niezaangażowanie, a nie horrendalny brak właściwości.

Brak komentarzy: