4/30/2008

Pojechaliśmy nad morze. Oczy połyskiwały nam jak ruchliwe małe rybki. Śmialiśmy się z dziwnie brzmiących napisów ulicznych, a nasz śmiech unosił się jak opary. Wchodziliśmy do zrujnowanych kamienic, po parapetach cicho łaziły koty. Głaskaliśmy je, a nasze ręce dotykały się pod ich brudną sierścią. Przez okna grały telewizory wyświetlając obcojęzyczne informacje o nieznanych politykach i pobliskich wypadkach. Usiedliśmy w kawiarni na wybrzeżu. Nie odzywaliśmy się do siebie.

Brak komentarzy: