Umrę na raka rdzenia kręgowego
Zdarzy się to pewnego okropnego wieczoru
Jasnego, ciepłego, pachnącego, zmysłowego
Umrę na zepsucie
Pewnych mało znanych komórek
Umrę na nogę wyrwaną
Przez olbrzymiego szczura, który wylezie z olbrzymiej dziury
Zatnę się sto razy na śmierć
Spadnie na mnie niebo jak ciężka szyba
Umrę na wrzask
Od którego pękną mi uszy
Umrę na słabo widoczne rany
Zadane o drugiej nad ranem
Przez niepewnych i łysych zabójców
Umrę i nie zauważę
Że umieram, umrę
Zagrzebany w suchych ruinach
Pod milionem metrów zburzonej bawełny
Umrę utopiony w zużytym oleju
Pogardzany przez obojętne bestie
I, zaraz potem, przez bestie mi obojętne*
Umrę nagi, albo przyodziany w czerwone płótno
Albo zaszyty w worku z ostrzami brzytwy
Umrę być może zanim zdążę sobie
pomalować paznokcie u stóp
Z pełnymi łez rękami
Z pełnymi łez rękami
Umrę kiedy wyrwą mi
powieki w rozszalałym słońcu
Umrę kiedy będą mi sączyć
Okropności do ucha
Umrę na widok torturowanych dzieci
I zdziwionych pobladłych ludzi
Umrę toczony żywcem
Przez robaki, umrę
Ze związanymi rękami pod wodospadem
Umrę spalony w smutnym pożarze
Umrę trochę bardzo
Bez szaleństw ale chętnie
A potem kiedy będzie po wszystkim
Umrę
*tłum. Madzia Hrdina
8 komentarzy:
Czuję się spełniona ;)
czekam na profesjonalną krytykę zwyciężczyni konkursu! :)
Krytyka się przygotowuje do ataku, na razie jednak krytyka zaatakował flickr ;-)
ojej. drżę :)
dobre!
dzięki :)
@ Basti - ciągle czekam na komentarz! Choć najtrudniejszy moment w wierszu sama rozwiązałaś celująco :)
nati! brawo
@ Hania - dawno temu sobie tłumaczyłyśmy te wiersze, pamiętasz? :) Fajnie by było do tego wrócić, bo zdaje mi sie że nie ma ich po polsku. Zamówiłam "Antologię" Lisowskiego, jesli tam nie ma, to znaczy, że nie ma...
Prześlij komentarz