nie poszliśmy na turpistyczne sushi, ani do Marrakesh baru. Poszliśmy tam, gdzie chodzimy, gdy nie chcemy, aby wieczór skończył się utraconą czcią Natalii O.
To chyba jacyś cinkciarze. Wcześniej przesiadywali w Daily Cafe. Wyglądają jak żywcem wyjęci z filmu o polskich "byznesmenach" z początku lat 90. Tylko białych skarpet brak.
8 komentarzy:
eeee, do McDo?!
"cześć Nati" - jakie to pięknie wieloznaczne:))) "Nati" występuje tu w formie 3 przypadków do wyboru:)
nie, do Nescafe :) mają scrabble i czasopisma :)
I rozpuszczalną kawę. A do tego Janek Tomaszewski tam często gości. Dwa razy fuuuj:).
nie widziałam go nigdy. Choć faktycznie przedpołudnami zasiadajją tam często jackieś podejrzane nadziane typy ;-)
To chyba jacyś cinkciarze. Wcześniej przesiadywali w Daily Cafe. Wyglądają jak żywcem wyjęci z filmu o polskich "byznesmenach" z początku lat 90. Tylko białych skarpet brak.
dokładnie!!! kolejną mekką takich panów jest kawiarnia Grantka, do której lubiłam kiedyś chodzić. To już w ogóle skansen pełna gębą...
@ Boria - a znasz kawiarnię Syrena?
Znam:). Tam się chyba od dwóch dekad nic nie zmieniło. Ale klientelę mają wierną. Można by rzec - do grobowej deski.
Prześlij komentarz