12/30/2008

od dziś przyczyniamy się z Mzimu do rozwoju niezrównoważonego transportu ;-)

12/28/2008

Z wczorajszego spotkania w Kaliskiej wyniosłam przekonanie, że Londyn jest stolicą absurdalnych profesji. Z hotelu przy Picadilly Circus pamiętam usługę kąpielowego, który w pół-negliżu niósł przede mną ręcznik, kiedy chciałam sie wykąpać. K. opowiadał natomiast, że w najlepszych londyńskich barach, rezydują dyskretni pracownicy, których funkcja polega na wyciskaniu mydła w toalecie i spryskiwaniu gości darmowymi perfumami.
Jesteśmy niedomagający i leżymy ciasno na kanapie jak na tratwie wśród odmętów. Puszczamy sobie z laptopa filmy gangsterskie, bo Mzimu chciałby być łajdakiem z czasów prohibicji.

12/26/2008

dziennik zaniechanej podrózy.
Wyprawa do kuchni po herbatę to moja podróz do Zanzibaru.

12/25/2008

Co dostaliście pod choinkę? Bo ja dostałam czarne koronkowe stringi ;-)

Jak poznałem/am...?

Jak, kiedy, od kogo i w jakich okolicznościach usłyszeliście o autorach, którzy wpłynęli na Wasze zycie? (przesłanka nr 1: zycie imituje literaturę)
Gustavo stwierdził, ze Laputa to wyspa platonicznych dziwek (las putas platonicas) ;-)

Jak poznałam Fernando Gonzalesa?

Kiedy spacerowaliśmy po peryferiach Rzymu, zatrzymując się w każdym naroznym barze i podglądając prostytutki, Gustavo Sanchez Velandia zacytował po raz pierwszy kolumbijskiego filozofa wędrówek - "logika to rytm", powiedział zanim wstąpiliśmy na następna kolejkę*.


*notka powstała w ramach wspólnej akcji promocyjnej na rzecz latynoskich myślicieli.

mówią, ze hydraulicy są bardzo samotni, podobnie jak my, gospodyni domowe.
Mam dwa postanowienia noworoczne: a) schudnę b) będę częściej patrzeć na życie sub specie aeternitatis, co uczyni ze mnie osobę pogodną i nieustraszoną jak Doris Day.

12/23/2008

rodowód

Moją rodzinę ogarnęła mania genealogiczna. Wuj spisuje dzieje rodu w kajecie (czyta po obiedzie na głos najciekawsze anegdotki. Osobiście najbardziej lubię te o dalekich ciotkach - pomylonych starych pannach), a kuzyn wertuje rozpadające się rejestry w parafiach. Marzy im się pokrewieństwo ze szlacheckimi awanturnikami, zakupili nawet kontusz i futrzaną czapę z piórkiem.

okupacja, muchy w nosie i kredyty

Cienko, kiepsko i do bani. Babcia opowiada już tylko o wydarzeniach sprzed kilkudziesięciu lat (i pokazuje pożółkłe zeszyty z wyciętymi z gazet gwiazdami niemieckich filmów z czasów okupacji), mamy miesiąc na znalezienie mieszkania, a w dodatku kupiłam Mzimu za małą koszulę (jaka ze mnie konkubina, jeśli nawet koszuli na oko nie potrafię kupić? ;-).

Koniec odcinka cztery tysiące sto dwudziestego.

12/22/2008

Wypaliłyśmy po 2 Diarumy, wypiłyśmy po damskim piwku, psychologizując sporo, diagnozując, kategoryzując. Słucham teraz Os Tribalistas, Carnavalia i Velha Infancia, muzyki, która kojarzy mi się z moimi złotymi latami (2004-2006), muzyki jak z epilogu jakiejś świetnej opowieści. Niedługo przyjeżdża Zuza! (a razem z Zuzą historie o latynoskich marynarzach, muzykach z półwyspu iberyjskiego i opiumistach z Majorki)
W moim matriarchalnym domu, jedyną rzeczą, która tak naprawdę należała do mojego ojca-banity, była popielniczka (szczyt brzydoty z brązowego odlewu).

12/21/2008

To banda Rudej Barbary!
Basti ma w rodzinie szalenie LGBT-owe dziecko, którego pierwsze słowo brzmiało "gej".
W ŁDK-u wchodzi się do salki kinowej odsuwając ciemną i ciężka kotarę, zupełnie jak do wozu cyrkowego z gadająca głową.
wyprztykałam się.

12/20/2008

ta moja neosarmacka rodzina... ;-)
Czytam "Historię ciała w średniowieczu" (z jednej strony umartwione z drugiej celebrowane) i zastanawiam się dlaczego wybrałam studia diachroniczne - zajmowanie się zaginionymi światami.

12/18/2008

Drogim Czytelnikom redakcja życzy Wesołych Świąt! :)




















1920
Byłam dzisiaj na świątecznych zakupach i dokonałam masy dziewczyńskich wyborów - pachnidełka, mazidełka, kawusie, bibeloty, pstrokacizny. Tylko Mzimu nie wiem co kupić...
ogłaszam I laputański konkurs na najładniejsze słowo-walizkę/mot-valise! :)

12/17/2008

Żeby się rozgrzać w tych cholernych przeciagach popijam kawę z likierem Amarula, który G. przywiózł mi z RPA (ha! :). Opowiedział mi też historyjkę. Będac w hotelu w Kapsztadzie zadzwonił do recepcji i poprosił o przyniesienie książki telefonicznej. Odłożył słuchawkę i poszedł wziąć prysznic. Po kąpieli okazało się, że z pokoju zniknęły wszystkie jego rzeczy. Zadzwonił więc jeszcze raz do recepcji, żeby zwymyślać złodziei. Recepcjonistka przeprosiła go i powiedziała: "Proszę się nie martwić, przed chwilą przenieśliśmy Pana rzeczy do pokoju, w którym jest książka telefoniczna".

12/16/2008

W drugim etapie rekrutacji mam opowiedzieć bajkę... Będzie to"Historia o dwóch, którzy śnili" Borgesa.

12/11/2008

dziś usłyszałam od rekrutera: "Chętnie poszedłbym z Panią na kawę, ale do biznesu to się Pani nie nadaje" ;-)

12/09/2008

Mój najfajnieszy ex opowiadał mi dziś przez Skypa o swojej nowej dziewczynie. Nazywa się Mounia, jest Algierką i pracuje jako nauczycielka matematyki, tak jak on. Objadają się razem słodyczami.
Ostatnio pijam gorące mleko do snu. Jak dzieciak.

12/07/2008

mycie, strzyżenie, czyszczenie, zapominanie, rozpoczynanie

12/04/2008

Korzystając z tego, że wcześniej wyszłam dziś z pracy, poszłam sobie do kina na "Opętanie" Żuławskiego. Film traktował o kobiecie, która ucieka od męża, dziecka i kochanka i żyje w ruderze w sąsiedztwie muru berlińskiego hodując ośmiornicopodobnego stwora. Mzimu powiedziałby jedno - "psychoamba".

12/03/2008

Borges o swoich mikroopowiadaniach:

"Są nieodpowiedzialna rozrywką człowieka nieśmiałego, który nie odważył się na pisanie opowiadań i który zabawiał się fałszowaniem i przeinaczaniem cudzych historii"

Prolog do wydania z 1954, J. L. Borges, Powszechna historia nikczemności, PIW, Warszawa, 1976, s. 6.