1/12/2009
Przypomniało mi się jak poszliśmy na "Czterysta batów" Truffaut. Seans zaczynał się punktualnie o 12:00 w kinie "Utopia". W finałowej scenie nieletni Jean-Pierre Leaud spojrzał nam prosto w oczy (przekraczając granicę diegesis) i hop weszliśmy łagodnie w słoneczne miasto. Od tego czasu uwiebiam chodzić do kina przed południem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
Skoro już komentuję tyle to dorzucę, że osobiście uwielbiam wychodzić z kina przed zamknięciem, z ciemności w ciemność.
naprawdę? Cóż, gusta i guściki ;-)
Przed zamknięciem pracownicy są nerwowi, Ty się upajasz, a oni chcą tylko iść do domu... ;-)
No ale ja też chcę iść do domu :] A idąc gadać.
Prześlij komentarz