2/20/2010

muzykoterapia

Mieliśmy iść na ostry jak maczeta melanż do klubu, ale jak zwykle biforka się przeciągnęła i zostaliśmy na chacie słuchając muzy na życzenie. Stwierdziliśmy, że odsłuchiwanie zapomnianych kawałków z przeszłości integruje tożsamość. A może po prostu jesteśmy ramolami? W każdym razie mój hit wieczoru to "Loser" Becka. See ya.

6 komentarzy:

tw pisze...

Coraz częściej odsłuchuję kawałki z przeszłości.

tw pisze...

Zapomniałem o swoim hicie wieczoru: http://www.youtube.com/watch?v=880kLRAm7cI

meluzine pisze...

że zacytuję jednego z komentatorów: "Fuckin awesome song" ;-)

tw pisze...

O, racja.
A odnośnie 'co tam dobrego?' (mam wyłączone powiadamianie o komentarzach) - np. znacząco poprawiłem strzały lewą stopą.

meluzine pisze...

czyli umiesz teraz kopać gałę obunożnie? :)

tw pisze...

Co prawda terminu 'gała' nie znam, ale tak, kopię obunożnie (oczywiście raz jedną, raz drugą nogą, nigdy obiema naraz); zresztą kopałem już wcześniej, jednak teraz bardziej.