12/23/2008
rodowód
Moją rodzinę ogarnęła mania genealogiczna. Wuj spisuje dzieje rodu w kajecie (czyta po obiedzie na głos najciekawsze anegdotki. Osobiście najbardziej lubię te o dalekich ciotkach - pomylonych starych pannach), a kuzyn wertuje rozpadające się rejestry w parafiach. Marzy im się pokrewieństwo ze szlacheckimi awanturnikami, zakupili nawet kontusz i futrzaną czapę z piórkiem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
Mnóstwo takich świetnych ciotek jest u Teresy Lubkiewicz-Urbanowicz; podrzucić wujowi.
Zdecydowane "tak" takim wpisom :)
@ Nameste - poczytałam sobie o Bożej podszewce i okazało się, że operatorem filmu był tata Bildverlust! :)
Ha! (ha :). Niczego nie ujmując wizualnej warstwie adaptacji, sądzę, że to książka warta jest grzechu, zwłaszcza ze względu na szaleństwo ciotek (i matek).
Prześlij komentarz