Nie robimy po stokroć nic. Leżymy pod pledami jak w krankhausie w jednym ze snobistycznych szwajcarskich kurortów. Gawędzimy. Za oknem dmie wiatr. Po likierze o smaku tiramisu wszystko wydaje mi się nieopisanie komiczne.
Najbardziej komiczne wydają się być bobry, które z wiecznym zaaferowaniem na twarzy, obgryzają na pobliskich leżakach patyki z kory. Nocami, zza ściany naszego pokoju, słychać zew dekadencji.
Laputańczycy, pochłonięci dekadenckimi dywagacjami swych dyskursywnych umysłów, wysyłają od niechcenia bardzo sztampowe pozdrowienia. Wszyscy adresaci czekają więc na figlarne dopiski poczciarza Zenzy ;-)
6 komentarzy:
zachwyca mnie tytuł posta :)
Najbardziej komiczne wydają się być bobry, które z wiecznym zaaferowaniem na twarzy, obgryzają na pobliskich leżakach patyki z kory. Nocami, zza ściany naszego pokoju, słychać zew dekadencji.
zenza,gdzie Ty musisz mieszkać, że widzisz takie widoki i słyszysz takie odgłosy! :)
basti, dam Ci go w prezencie! :)
Melusine, kiedy czytam "pocztówki" mieszkam w Lapucie. Pracuję tam na miejscowej poczcie i mam brzydki zwyczaj dopisywania się do cudzych listów ;)
Laputańczycy, pochłonięci dekadenckimi dywagacjami swych dyskursywnych umysłów, wysyłają od niechcenia bardzo sztampowe pozdrowienia. Wszyscy adresaci czekają więc na figlarne dopiski poczciarza Zenzy ;-)
Prześlij komentarz