"Filmy mojego życia" Alberto Fugueta to naprawdę świetna książka!
*Przecież miałam taki sam pomysł kiedyś! Czuję się jak spiritus movens tej powieści ;-)
"Film wydał mi się zły, ale mimo to zachwycił mnie".
"Dużo dobrych filmów i złych wspomnień".
Pasjonują mnie okoliczności.
1)„Dźwięki muzyki” koiły moje dzięcięce poczucie osamotnienia. Wyświetlałam ten film ze zdartego VHSu codziennie, wyobrażając sobie, że jestem ósmym blondwłosym dzieckiem kapitana von Trappa i żyję wśród atrap górskich łańcuchów.
2)Film „Happy Together” oglądałam samotnie w kiczowatym salonie mojej matki z kolejną nieszczęśliwą miłością na koncie. Pewnym pocieszeniem był dla mnie epilog tej historii, scena w której wymęczony fatalnym afektem Chiu Wai odjeżdża w nieznane metrem z nieznacznym uśmiechem na ustach, pogodny i pogodzony.
3)„400 coups” widziałam z pewnym krytykiem filmowym z Madrytu, który oglądał ten film kolejny raz i głośno antycypował każdą scenę. Przed seansem i po seansie natomiast streszczał mi całe swoje łobuzerskie i niefortunne życie.
Szkoda, że nie widziałam żadnego filmu w drive-inie!
"Czasami można przywiązać się do jakiegoś filmu zanim się go obejrzy".
1 komentarz:
nie znam, więc wierzę na słowo.
Prześlij komentarz