- pokazy ekskluzywnych produktów (panie nie zdejmują przenigdy okazałych nakryć głowy i niecierpliwią się w kolejce po prezent dla każdego uczestnika - swój drogocenny łup z wyprawy)
- przedpołudniowe seanse filmowe (w najbardziej zapyziałych kinach, wstęp wolny, emeryci tupią z irytacji kiedy taśma rwie się raz po raz na filmie o Szopenie)
- spotkania autorskie z nieznanymi osiemdziesięcioletnimi pisarzami, którzy od półwiecza tworzą ballady patriotyczne i pobożne fraszki (składkowe i obowiązkowy poczęstunek, po pączku dla każdego oraz skromny kwiat dla zaproszonego gościa)
- eskapady po wodę źródlaną do podmiejskiego lasu (najwyżej trzy butle po oranżadzie, bo kto by więcej uniósł jadąc autobusem z przesiadką)
- kurs szachowy dla niewidomych, spływ kajakowy dla osób z grupą inwalidzką, kurs komputerowy dla niedosłyszących
- wyprzedaże, przeceny sezonowe i sklepiki, w których wszystko kosztuje 2,99, gdzie zawsze znajdą jakiś skarb (kapelusik, suszone kwiatki albo ślicznego kotka z porcelany).
2/18/2010
rozrywki emerytów:
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz