12/31/2010
12/28/2010
12/27/2010
12/26/2010
12/24/2010
12/23/2010
12/19/2010
12/18/2010
12/15/2010
12/12/2010
12/09/2010
11/29/2010
11/08/2010
10/30/2010
10/27/2010
10/25/2010
10/20/2010
kupiłam w antykwariacie
Ja 18:08:46
książkę
Ja 18:08:49
Davida Lybcha
Ja 18:08:52
Lyncha
magda hrd new 18:08:54
nowość
magda hrd new 18:08:55
;)
Ja 18:08:57
o Medytacji
magda hrd new 18:08:58
hoho
magda hrd new 18:09:00
hehehe
Ja 18:09:01
Transcendetalnej
magda hrd new 18:09:06
buahaha
Ja 18:09:06
no nie mogłam się oprzeć :)
Ja 18:09:13
facet od 33 lat medytuje
Ja 18:09:15
i mówi
Ja 18:09:31
że z tego czerpie całą swoją kreatywnośc :)
magda hrd new 18:09:42
a nie z łódzkiego smogu?!
magda hrd new 18:09:44
bu!
10/12/2010
10/10/2010
10/03/2010
9/30/2010
9/29/2010
9/28/2010
9/26/2010
9/25/2010
9/24/2010
9/23/2010
9/21/2010
Na przykład we Francji wydaje się między końcem sierpnia i początkiem listopada w ramach rentrée littéraire ponad 700 książek (nie chce mi się szukać średniego nakładu i przeciętnej liczby stron, ale myślę, że wynik kalkulacji musi naprawdę urywać tyłek). Magazyny literackie w te pędy zabierają się do ich recenzowania i układają listy "100 książek, których nie można przegapić tej jesieni". Oszołomieni czytelnicy organizują natomiast akcje w stylu "Challenge 1% de la rentrée littéraire", czyli zobowiązują się do przeczytania 1% z opublikowanych właśnie książek. Wybierają więc 7 pozycji, obalają sumiennie jedna po drugiej i piszą relację z progresu w lekturze.
Oczywiście i na szczęście zjawisko to wraz z jego aberracjami jest już należycie we Francji wyszydzone.
Jestem za wprowadzeniem reglamentacji dla ludzi piszących.
1 kniga per capita.
W ciągu całego życia, ma się rozumieć. Wszystkim z oczywistych względów wyjdzie to na dobre.
PS. Właśnie zadzwonił domofon. Zignorowałam pierwszy dzwonek. Odebrałam drugi: "Chciałabym zaprosić panią do rozmowy o biblii. Wie Pani, to taki bestseller".
9/19/2010
9/17/2010
8/26/2010
8/13/2010
[inspiracja: Basti]
8/09/2010
8/07/2010
7/27/2010
7/26/2010
7/19/2010
7/15/2010
Na zakończenie:
Moja babcia mówi: "Rozumiem cię, kochanie, ale i tak przecież kiedyś wpadniecie".
Chciałam dziś napisać o grzechu autocenzury i cnocie nieoceniającej introspekcji. O ściśniętym tyłku i pseudoszczerości rodem z wielotomowych dzienników "pierwotnie nieprzeznaczonych do druku". O tym, że kiedy oleje się przykazanie posiadania interesujących i atrakcyjnych seksualnie myśli, dopiero wtedy robi się naprawdę ciekawie.
Poza tym, spędziliśmy z Mzimu miły wieczór w dzielnicowym Świnksie wymieniając się anegdotkami z okresu pacholęctwa, które jakoś nadal nie mogą się skończyć, mimo że opowiadamy je sobie już cztery lata. Dziś Mzimu opowiedział między innymi jak napisał kiedyś opowiadanie o świętach z punktu widzenia psa. Niezadowolony z efektu wyrzucił je prosto na stos makulatury zawierającej modne wówczas tygodniki o robieniu na drutach oraz niskonakładową prasę antyklerykalną. Mzimowa mama odnalazła jednak juwenilne dzieło syna, wzruszyła jego kiełkującym talentem i nieprzeciętną wrażliwością (nie zapominajmy, malec wczuł się w mentalność czworonoga!) i zachowała utwór na wieczną pamiątkę. Koniec.
7/14/2010
7/12/2010
No i te wszystkie zwaliste Amerykanki, przeczytawszy "Eat pray love", jadą teraz na Bali, bez pardonu upychają spocone tyłki na werandzie tego biednego bezzębnego szamana i każą sobie wróżyć z ręki wykrzykując co chwilę OMG! Nazywam to zjawisko "zderzeniem wielkiej koncepcji z małym umysłem". Zawsze mnie to smuci.
7/11/2010
7/08/2010
7/02/2010
5/23/2010
5/19/2010
5/16/2010
5/12/2010
4/19/2010
4/17/2010
4/10/2010
4/09/2010
4/07/2010
4/06/2010
błagam pomóżcie 2
Odpowiedzi (Liczba odpowiedzi: 1)
♥♪♫MARTYNA♥♪♫
Odpowiedziano: 2009-11-23 19:46:41
możecie gadac o zaineresowaniach itd. możecie tez gadac przyszłości ;) albo o klasie albo o jakimś przedmiecie szkolnym. Możecie obgadywać nauczycielki.... :)"
błagam pomóżcie 1
Zawsze jak się z nim spotykam , witamy się i często na tym się kończy ... <>
Ale chciałabym , żebyście podali mi jakieś tematy do rozmowy .
Z góry Dziękuję ;D"
4/05/2010
disclaimer
4/03/2010
4/02/2010
4/01/2010
3/30/2010
3/28/2010
3/27/2010
Kiedyś był ciekawy wszystkiego, dociekliwy. Studiował fizykę teoretyczną i medytował. Zadawał nowo poznanym ludziom nieoczekiwane pytania. Podobała mi się w nim prowokacyjna wręcz ignorancja połączona z naturalną i bezpretensjonalną skłonnością do filozofowania. Bardzo się zmienił. Mogę go obserwować jedynie przez gównianą kamerkę na skypie. Obraz jest niewyraźny, gruboziarnisty. Suriya jest potargany, bez koszuli, je kolejną pizzę na telefon klepiąc w klawiaturę. Robi wrażenie ociężałego i bezmyślnego. Na moje zagajenia odpowiada lakonicznie: "dużo pracuję", "sprawdzam klasówki". I dodaje:
[22:51:15] kothan says: le seul moment ou je ne souffre pas c'est quand j'attends le metro pour partir au travail le matin
[22:51:26] kothan says: ou quand je suis dans le bus
[22:51:42] kothan says: il n'y a rien a faire
[22:51:47] kothan says: il faut juste attendre
[22:51:52] kothan says: c'est reposant
[22:53:02] kothan says: parfois j'aimerais que le trajet soit un peu plus long
3/26/2010
3/25/2010
3/24/2010
3/22/2010
3/21/2010
3/20/2010
3/19/2010
3/18/2010
3/17/2010
3/16/2010
3/15/2010
3/14/2010
Opowieści o tym jak to bardzo było się wczoraj najebanym przypominają przechwalanie się dokonaniami wojennymi. Salwowanie sie ucieczką przez szczere pole wśród świstu kul i wykiwanie straży miejskiej na bani to przecież tożsame dowody na odwagę i męstwo. A licytowanie się stopniem swojego urżnięcia jest jak chełpienie się tym, kto odniósł poważniejsze rany w starciu.
3/13/2010
3/12/2010
3/11/2010
3/09/2010
3/08/2010
3/07/2010
3/06/2010
3/04/2010
3/03/2010
Kolejny dokument. Tym razem dziesięciominutowy filmik o Romanie Honecie. Naprawdę, no naprawdę nie mogę zrozumieć jak można wciąż bezkarnie przedstawiać Poetę niczym natchnione medium, każąc mu z niewidzącym wzrokiem deklamować swoje Wiersze na tle kakofonicznej muzyki, przeplatając ten skandaliczny obraz wizjami gorejących węgiełków i topniejących śniegów.
3/02/2010
3/01/2010
2/28/2010
2/27/2010
Czarny charakter mojego filmu syczałby złowróżbnie pieressssstrojka.
2/26/2010
2/25/2010
2/24/2010
2/22/2010
2/20/2010
muzykoterapia
2/19/2010
confiteor
2/18/2010
rozrywki emerytów:
- pokazy ekskluzywnych produktów (panie nie zdejmują przenigdy okazałych nakryć głowy i niecierpliwią się w kolejce po prezent dla każdego uczestnika - swój drogocenny łup z wyprawy)
- przedpołudniowe seanse filmowe (w najbardziej zapyziałych kinach, wstęp wolny, emeryci tupią z irytacji kiedy taśma rwie się raz po raz na filmie o Szopenie)
- spotkania autorskie z nieznanymi osiemdziesięcioletnimi pisarzami, którzy od półwiecza tworzą ballady patriotyczne i pobożne fraszki (składkowe i obowiązkowy poczęstunek, po pączku dla każdego oraz skromny kwiat dla zaproszonego gościa)
- eskapady po wodę źródlaną do podmiejskiego lasu (najwyżej trzy butle po oranżadzie, bo kto by więcej uniósł jadąc autobusem z przesiadką)
- kurs szachowy dla niewidomych, spływ kajakowy dla osób z grupą inwalidzką, kurs komputerowy dla niedosłyszących
- wyprzedaże, przeceny sezonowe i sklepiki, w których wszystko kosztuje 2,99, gdzie zawsze znajdą jakiś skarb (kapelusik, suszone kwiatki albo ślicznego kotka z porcelany).
2/17/2010
2/16/2010
2/15/2010
2/14/2010
2/12/2010
2/11/2010
2/08/2010
2/07/2010
2/06/2010
2/05/2010
2/04/2010
2/02/2010
2/01/2010
1/31/2010
1/30/2010
1/29/2010
1/28/2010
Robert i Richard Burtonowie 1
*"Nie jest to z pewnością lektura lekka, to dzieło na wskroś naukowe, poznaję to po liczbie przypisów [...]" - pisze rezolutnie Varga ;-)
1/26/2010
1/25/2010
1/24/2010
1/22/2010
1/21/2010
wieści z półki 3
wieści z półki 2
1/19/2010
wieści z półki 1
1/17/2010
gdzie jesteś?
mniejszość narodowa porwała Cię, aby zamanifestować swoją
determinację? Policja osadziła Cię w więzieniu za Twoją kryminalną
przeszłość? Popełniłeś dyskretne samobójstwo słuchając "Gloomy
Sunday"? Zostałeś polskim Henry Hillem i sypnąłeś starych kumpli,
dostałeś nową tożsamość i żyjesz jako hodowca kóz gdzieś na
wschodnich rubieżach Polski? Z powodów politycznych wyemigrowałeś na
Grenlandię, jesz focze mięso i powozisz zaprzęgiem?
1/16/2010
1/15/2010
1/14/2010
1991
- Mogłem Cię mieć. Wtedy po studniówce. Dlaczego nie chciałaś?
- Bo słuchałeś Doorsów. Czego teraz słuchasz?
- Modern Talking.
1/13/2010
1/12/2010
1/11/2010
W kalendarium życia i twórczości pewnej poetki szczegółowe daty przeprowadzek. Z Radziwiłłowskiej na Krupniczą z Krupniczej na Chmielną. Przeprowadzek widocznie równie ważnych jak doktoraty honoris causa i państwowe nagrody literackie. I my już lada dzień przeniesiemy się do mieszkania-szuflady z widokiem na dzielnicowy dom kultury i z zakładem fryzjerskim dla psów "Fafik" na parterze, mieszkania, w którym poczuję się przez chwilę jak ktoś zupełnie inny!
1/09/2010
5) Pierwszym obejrzanym przeze mnie filmem, który poruszał jakieś podejrzane, brudne i mdlące sprawy płciowe było „Ciało i dusza”. Nie chodzi o arcydzieło z Humphreyem Bogartem, ale o tanią produkcję o perypetiach ujmującego choć cynicznego ciemnoskórego boksera wagi lekkiej, który zakochuje się w pięknej dziennikarce, ale nie może się powstrzymać od bzykania innych na boku. Newralgiczne sceny (szybki numerek w toalecie, wyuzdany wielokąt w hotelu, wreszcie seks z miłości przy dźwiękach saksofonu) oglądałam pod nieobecność dorosłych w ogromnym osłupieniu. Film pochodził z domowej wypożyczalni kaset video, którą starsze małżeństwo z drugiego piętra prowadziło w początkowych latach transformacji. Pan Gruszka, hydraulik i złota rączka, skrywał za parawanem w ciasnym korytarzu dziesiątki przegrywanych kaset VHS przywiezionych głównie z Niemiec, opisanych koślawym pismem jego żony. („Maurycy Gomulicki zbudował w baszcie spływającą krwią instalację z kultowych kaset wideo z lat 90. zatytułowaną "VHS Hell").
1/07/2010
1/06/2010
"Filmy mojego życia" Alberto Fugueta to naprawdę świetna książka!
*Przecież miałam taki sam pomysł kiedyś! Czuję się jak spiritus movens tej powieści ;-)
"Film wydał mi się zły, ale mimo to zachwycił mnie".
"Dużo dobrych filmów i złych wspomnień".
Pasjonują mnie okoliczności.
1)„Dźwięki muzyki” koiły moje dzięcięce poczucie osamotnienia. Wyświetlałam ten film ze zdartego VHSu codziennie, wyobrażając sobie, że jestem ósmym blondwłosym dzieckiem kapitana von Trappa i żyję wśród atrap górskich łańcuchów.
2)Film „Happy Together” oglądałam samotnie w kiczowatym salonie mojej matki z kolejną nieszczęśliwą miłością na koncie. Pewnym pocieszeniem był dla mnie epilog tej historii, scena w której wymęczony fatalnym afektem Chiu Wai odjeżdża w nieznane metrem z nieznacznym uśmiechem na ustach, pogodny i pogodzony.
3)„400 coups” widziałam z pewnym krytykiem filmowym z Madrytu, który oglądał ten film kolejny raz i głośno antycypował każdą scenę. Przed seansem i po seansie natomiast streszczał mi całe swoje łobuzerskie i niefortunne życie.
Szkoda, że nie widziałam żadnego filmu w drive-inie!
"Czasami można przywiązać się do jakiegoś filmu zanim się go obejrzy".
1/05/2010
wieszcz
będziesz do końca zycia gotować nieposolone objady mzimu zosaniesz ptactwem domowym